[ZŁY SKŁADNIK] Phenoxyethanol

Niektórym składnikom postanowiłam poświęcić więcej miejsca na blogu. Może niekoniecznie będą to substancje należące do tych najbardziej toksycznych i szkodliwych… Na kilka z nich chciałam jednak zwrócić Waszą uwagę.  Tytułowy fenoksyetanol jest właśnie taką „podstępną” pułapką, o której czuję że muszę napisać.

Business Situations_05

Stosunkowo niedawno konsumenci zaczęli zwracać baczną uwagę na konserwanty, a już w szczególności na parabeny. Wiedza o nich stała się powszechnie dostępna. Nawet osoby, które nie poszukiwały w swoim otoczeniu bardziej naturalnych rozwiązań, na parabeny zaczęły spoglądać krzywym okiem. Ale kosmetyk, zwłaszcza ten tani i ekonomiczny zakonserwować było trzeba. Cudownym dzieckiem w branży został fenoksyetanol. W założeniu wszystko, co mogło zastąpić owiane złą sławą parabeny będzie sprawdzało się idealnie. Niekoniecznie.

Najgorszym problemem dla tych z Was, które tu zaglądają 😉 jest to, że zaczęto go używać również w kosmetykach o naturalnych, bardzo dobrych składach. Oczywiście występuje obostrzenie, mówiące że w kosmetyku gotowym stężenie składnika nie może przekroczyć 1%.

Ale dlaczego w ogóle wspominam o tym składniku? W czym leży problem? Dlaczego przygotowuję o nim osobny post? Dlatego właśnie, że nic nie denerwuje mnie bardziej niż firmy promujące się na ekologiczne i świadome, które jednocześnie stosują składniki o udowodnionej lub domniemanej szkodliwości!

Zaznaczę od razu, że substancja ta jest szczególnie groźna dla kobiet w ciąży, mam karmiących oraz dzieci. Teoretycznie nie stosując go poza wymienionymi sytuacjami wszystko jest w porządku. Przynajmniej zgodnie z decyzją Polski na dzień dzisiejszy. W innych częściach Świata sprawa wygląda trochę inaczej, o tym wspomnę później. Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście nie rozumiem dlaczego mając tak bogatą alternatywę miałabym stosować cokolwiek, co szkodzi tej grupie użytkowników i nie mieć wątpliwości czy aby nie wyrządzam sobie krzywdy.

Niektóre kraje już wycofały z obrotu tę substancję (np. Japonia). Czy to znaczy, że w Japonii składnik zaszkodzi mojej skórze, a w innych miejscach globu mogę być spokojna? Nie! To znaczy, że są już miejsca na Świecie, w których ktoś zrobił już z nią porządek. Gdzie konsument nie musi się martwić czy stosuje coś co mu szkodzi (przynajmniej w przypadku jednego składnika 😀 ).

Przejdźmy do rzeczy bo pewnie wstęp będzie przydługi 😉 Dlaczego fenoksyetanol jest niebezpieczny? Badania naukowe wykazały drażniące działanie na skórę i błony śluzowe. Ok, powiecie. Jedną osobę podrażni i kosmetyku nie będzie używać, a druga nie będzie odczuwała żadnych niepokojących zmian. Ale niestety na tym nie zakończyły się wnioski z badań. Stwierdzono, że składnik wykazuje szkodliwe działanie na mózg oraz układ nerwowy (problem głównie dotyczy płodu stąd ostrzeżenie dotyczące stosowania w ciąży). U badanych osobników obserwowano podrażnienie kontaktowe, wymioty oraz w skrajnych przypadkach wyłączenie układu nerwowego. Ogólnie mówiąc fenoksyetanol może powodować wady rozwojowe u dziecka w łonie matki, podczas karmienia przenikać do mleka i również działać neurotoksycznie. Co ciekawe działanie takie obserwowano nie tylko w sytuacji połknięcia, wdychania, ale też przy wchłanianiu bezpośrednio przez skórę nawet w znikomych stężeniach (tj. niższych od dopuszczonego 1%). Czy widzieliście takie ostrzeżenie na kosmetykach, które zawierają fenoksyetanol? No właśnie. Francuska Agencja Bezpieczeństwa Lekarstw i Produktów Higieny zasugerowała by dopuszczalne stężenie zmniejszyć do 0,4%, zakazała też stosowania składnika u dzieci do 3 roku życia. Przykłady działań można by mnożyć. Badania nadal są w trakcie. Mi to wystarczy by w głowie zapaliła się czerwona lampka. Nie taka z napisem: „Na pewno zginę od nadmiaru fenoksyetanolu!” 😀 Ale przykładowo taka: „Dziewczyno daj sobie spokój, masz wystarczająco wiele stresu, nie kupuj takich śmieci i żyj z przekonaniem, że sobie nie szkodzisz.”

Chyba nie muszę wspominać, że jeśli używamy kilku, czasem kilkunastu kosmetyków, a w każdym z nich znajduje się ten sam szkodliwy składnik nawet w stężeniu dopuszczonym, jego ostateczne stężenie w organizmie może być znaczenie wyższe, prawda? Co wtedy? Czym ryzykujemy? Oczywiście może nie wydarzyć się nic. Ale kolejny raz pytam siebie: po co stosować coś co budzi we mnie (i wśród naukowców) tyle wątpliwości jeśli mam lepsze alternatywy? Czy naprawdę nie mogę żyć bez tego kremu o pięknym zapachu? Na pewno znajdę lepszy bez świństw 😉

Na koniec chciałabym wspomnieć o dwóch firmach, które mnie zawiodły i nie do końca rozumiem ich politykę dotyczącą produkcji kosmetyków. Dokładniej intryguje mnie fakt, że w niektórych produktach radzą sobie bez fenoksyetanolu, a w innych nie. Bardzo ucieszyłam się, gdy na rynku pojawiła się firma Yope. Posiadają oni produkty trochę innej kategorii. W końcu znalazłam łatwo dostępne mydło w płynie czy płyn do czyszczenia. Ale o tym innym razem. Zakochałam się również w ich kremie do rąk. Kupiłam go w ciemno. Jakie było moje zaskoczenie gdy w składzie znalazłam tytułowego śmieciucha. Jak? Po co? Dlaczego? 😮 Taki ładny skład i klops. Podobnie sytuacja ma się w przypadku np. Make Me Bio. Obie firmy pretendujące do miana naturalnych. Obie posiadające fajne produkty, ale w niektórych pojawia się wstręciuch. Napisałam do obu. Podsumuję krótko. Make Me Bio mnie olała. Nigdy nie kupiłam ich produktu z powodu braku zaufania i chyba to się nie zmieni. Yope skontaktowała się ze mną od razu. Najpierw z informacją o dopuszczalnym stężeniu substancji w Polsce 🙂 Po krótkiej rozmowie i głównym pytaniu dlaczego w niektórych produktach mogą fenoksyetanolu unikać, a w innych niekoniecznie,  zostałam zapewniona, że firma ciągle pracuje nad udoskonaleniem receptur aby spełnić wymogi klientów. Nie wiem jak Wam ale mi podoba się takie podejście jeśli faktycznie okaże się, że podejmą działania, o których zapewniają zatroskaną konsumentkę 🙂

Zostawiam Was z tematem 😉

Buziaki,

podpis

19 uwag do wpisu “[ZŁY SKŁADNIK] Phenoxyethanol

  1. Witam
    Ten skladnik jest wszedzie. Czesto na ostatnim miejscu ale jest. Czy moze znasz prpdukty ktore mozna stosowac czy to krem czy do makijazu wolne od tego skladnika?

    Polubienie

      1. A mozesz podac cos konkretnego np podkład? Przeanalizowalam składy parunastu podkladow do twarzy , w kazdym jest ten skladnik. Jestem w ciąży wiec tym bardziej sie boje go uzywac ale czym mam sie malowac?? Podklady mineralne odpadają, probowalam ale nie sa dla mnie. Z reszty kosmetykow wyeliminowalam ten skladnik ale jesli chodzi o podklad mimo wieeeeelkich checi ja nic nie znalazłam…jak cos podpowiesz bede wdzieczna

        Polubienie

    1. Rozumiem Cię doskonale. Sama jestem w ciąży. Obecnie (mimo że poszukiwałam podkładu) używam kremu bb z firmy Sylveco. Bardzo miło zaskoczyłam się poziomem krycia. Czy masz w okolicy drogerię ekologiczną stacjonarną? Warto tam poprosić o próbki podkładów. Jeśli nie, ciekawy wybór podkładów ma drogeria Friska (u mnie stacjonarnie, ale działa też jako sklep online). Tam będę szukać jeśli zacznę potrzebować typowego podkładu 🙂 mam nadzieję, że trochę pomogłam…

      Polubienie

      1. Dziekuje Ci. Juz patrze do tej drogerii. Ja niestety jestem mega blada wiec dotychczas nie znalazlam kremu bb tak jasnego. Zazwyczaj maja dwa odcienie i ten jasny jest dla mnie za ciemny:/dlatego tez nie mam az tak duzego wyboru jak inne dziewczyny. W rosmannie podkladu jasnego dla mnie nie znazlam. Jedyny blade odcienie maja mac bobi brown czy nars a tam oczywiscie jest ten skladnik…
        Wkleisz mi tu proszę jakieś odnosniki do badan ze nawet niskie stezenie czyli mniej niz 1 procent jest szkodliwy przez skore??
        Chcialam poczytac jakies konkretne zrodla badania.

        Polubienie

    2. Powiem szczerze, że mogę nie mieć zapisanego źródła :/ z racji wykonywanego zawodu mam też dostęp do bazy PubMed (głównie anglojęzyczna) i pewnie znalazłam to tam. Nie pomyślałam o podlinkowaniu od razu, mój błąd… Ale zwróć też uwagę na to, że jeśli składnik występuje w jednym kosmetyku, na końcu listy itp. nie chciałam siać paniki, że stanie się coś tragicznego 🙂 cały czas wychodzą nowe produkty, zaglądając do eko drogerii i próbując może znajdziesz coś dla siebie 🙂

      Polubienie

      1. Dzieki. Masz na mysli ze jesli stosuje sie ten skladnik w jednym kosmetyku z dopuszczalna zawartoscia to nie ma co popadac w panike ze od razu to szkodzi?;)

        Polubienie

  2. Bardzo mądry wpis. Dziękuję. Ostatnio jest szał na bardzo naturalne kosmeki The Ordinary. Zachęcona ich działaniem i chęcią kupno oczywiście przeczytałam skład i co?? W serum pod oczy na przedostanim miejscu Fenoksyetanol. Podziękowałam.

    Polubienie

    1. The Ordinary wcale nie są kosmetykami stricte naturalnymi. Faktycznie można pomyśleć, że będą miały dobre składy, bo ich motto to skuteczne kosmetyki w rozsądnej cenie, ale wcale nie mają być naturalne. Podstawowym założeniem jest działanie zgodne z opisem produktu a składniki mają dawać pożądany efekt, ale nie koniecznie muszą być eko i naturalne. W składach znajdziemy różne konserwanty, silikony, itp.

      Polubienie

  3. Podpiszę się pod wpisem Sleek. Trafiłam dzisiaj na Twój blog i jestem zachwycona i zasmucona. Piszesz konkretnie i na temat, wskazujesz szkodliwe ale również dobre substancje w kosmetykach. Dobre jest to, że tu zaglądasz, odpisujesz, nie porzuciłaś nas Czytelników. Pozwoliłam sobie na wpis o dezodorantach i może pomimo niesprzyjającej sytuacji życiowej, odpiszesz. Chcę tu zaglądać bo cenię profesjonalizm. Pozdrawiam.

    Polubienie

Dodaj komentarz